Rozmowy o Yerdyn

Dobra ja mówie że będzie 1 ranny żeby nie było ze taki pesymista jestem, a ilu ty myślisz ?

-Obstawiam że ilu nas by rannych nie wróciło to najpierw poczołgamy się po domach a przyjdziemy tu później mogąc już stać

-Uwierz mi żaden nie będzie się czołgał nawet jeśli będę musiał któregoś nieść

-Laskov świętą racje masz chodźmy więc bo sami do czołgania się nie zmuszą

Powoli, niech przestanie padać.- rzekł Van spoglądając na Drena i Sadzia, którzy właśnie wychodzili.- Nie jednokrotnie walczyłem już z przeważającymi siłami wrogo i wygrywałem. Banda bandytów nie sprawi nam problemu.- parsknął śmiechem, gdy usłyszał trzask zamykanych drzwi przez Drena.- Tyle znają się na boju co nic.- zaśmiał się ponownie, spojrzał na oberżystę i skinieniem dłoni nakazał mu by ten podszedł do niego.- Przygotuj z łaski swojej konie, prowiant na tydzień i wyjmij z depozytu moją kolczugę. Pewnie się przyda.- uśmiechnął się i wcisną w dłoń właściciela karczmy sporej wielkości sakwę.- A łańcuchy też weź, niewolnicy sporo kosztują w tych czasach.- odwrócił się i skierował wzrok na Laskova i Czahaa, Esterka ma jeszcze jako taką zbroje, a wy? Macie zamiar iść w bój w tych łachmanach ?

Po słowach Vana czaha rozsłonił swą szate pod którą była kolczuga:
-Taka wystarczy ?
Uśmiechnął się lekko

-Wystarczy- odpowiedział spokojnie.-Gdy reszta da znać, że są gotowi ruszamy.

(Vanhanian to nie ty decydujesz czy wychodzę z karczmy czy nie)

Vanhanian, czaha opowiem wam coś, zanim przybyłem do Yerdyn błąkałem sie po lodowej pustyni, nienauczyłem sie tam walczyć to fakt, lecz nauczyłem sie myśleć, przez ten czas sprzędzony pustkowiu, nie przetrwałem tylko dzięki sile, lecz bardziej dzieki zdolności logicznego myślenia i wiem że każdą akcje trzeba przemyśleć nie można iść bez planu na taką wyprawę, trzeba dobrze poznać teren. Zostałem inżynierem by efektywnie bronić wioski nie siłą lecz intelektem, powiedzcie ci bandyci mają osade w Iyash czy gdzieś na tym lodowcu ?

- Zaczekajcie! Już biegnę!

Zamyślił się
-Tak Dren ma racje a i ich obóz jest w okolicach Iyash
spojrzał w strone Esterki i znów się zamyślił pierwszy raz w życiu widział elfa i zastanawiał się jakie są i czy można jej zaufać

obóz bandytów w Iyash ... no musicie patrzeć pod nogi. dużo pułapek tam jest, głownie zapadnie i sieci więc radze wziąć line i jakiś nóż

"Chodź poczekamy przy bramie miasta, zobaczymy ilu się ich przyczołga.
Powiedział i wyszedł z karczmy z kuflem piwa."
(Sądziłem, że logiczne będzie to iż poszedłeś z Sadziem.)

-Mówisz o logicznym myśleniu- wtrącił Van, niecierpliwie wyglądając na Laskova.- skoro napadli go w Iyash. To nie jest dużo grupa skoro napadła na jednego wędrowca. Większe szajki nawet nie zwracają na takich uwagi, może i łatwy łup, ale mało warty.- spojrzał na Drena i wyjął z kieszeni mały pierścień wykonany z brązu, chwycił Drana za dłoń i wcisnął mu błyskotkę.- To co tu widzisz to pierścień herszta bandytów, którzy napadli nas podczas przemytu. Ironia losu czyż nie?- zaśmiał się, ponuro.- Złodzieje napadli na złodziei, bywa i tak. W każdym bądź razie myśleli, że byliśmy kupcami, nie byli przygotowani na walkę z awanturnikami i byłymi żołnierzami. Plan jest prosty damy się napaść i ich po prostu złapiemy.- uśmiechnął się i spojrzał na Esterkę.- Jeszcze nie wyruszamy, spokojnie.

Jak już mówiłem- dodał Van.- Nie mam zamiaru tam wchodzić w ciemno. Pojmiemy ich, zaprowadzą nas do swojej siedziby, a potem sprzedam ich do kopalni w Char.- dłoń zleciała mu na małą sakiewkę przypiętą do pasa.- Zaczynam biednieć, a tak być nie może.

Proponowałbym po tym jak weżną do kryjówki uciec do najbliższego królestwa i sprzedać tam namiary na obóz bandytów

Spojrzał na Vana i powiedział:
-słuchając ciebie i Drena mam wrażenie że obaj mielibyście do opowiedzenia ciekawe historie i tylko czekacie aż ktoś to opowiedzenia takowych was sprowokuje
zaśmiał się ironicznie i dalej rozmyślał o Esterce i elfach

Wytrązając się na chwile z "transu" czaha powiedział:
-czarnowidze chulerne
i wrócił do "transu"

-Sadzio akurat z dodarciem na miejsce nie będzie problemu.- przewrócił oczami i podszedł do Czahaa.- Jeden z bogatszych kupców Yerdynu, niejaki Linton wyrusza do Iyashu z karawaną. Nie dość, że zapewni nam bezpieczeństwo to jeszcze zarobimy za ochronę.- zwrócił się teraz do Czahaa i uderzył go mocno w plecy.- Nie przejmuj się elfką, jak wcześniej już mówiłem walczył wiele razy u ich boku, nie masz czego się obawiać.

Czaha zamyślił się
-czemuż uważasz że przejmuje się elfką
uśmiechnął się lekko zapytał lecz tak na prawde wiedział iż Van widział jego zainteresowanie postacią elfki

-Twą największą umiejętnością jest krytykowanie czy czarnowidzenie ?