"Pod pękniętym dębem"

<patrzy na Sadzia i uśmiecha się ironicznie>
- O, toż to nasz "wspaniały" Sadzio! Cóż Cię sprowadza w te strony? Nie mów tylko, że tylko piw, bo wiem że masz inne interesy.
<po czym wypija kolejny kufel piwa>

- Chyba nie odjedziesz stąd, nie napiwszy się ze swoim śmiertelnym wrogiem!

<Patrzy na Moloma i Sadzia. Po czym bierze tęgi łyk piwa>
- Panowie nie ma ci się spierać tylko pić.

<lekko się uśmiecha>
- KaMaZZ'ie, nie wypowiadaj się, bo nie wiesz co to znaczy nasza kłótnia.

<Patrzy na Moloma>
-Wiem swoje

<lekki uśmiech pojawia się na jego twarzy, po czym poważnym głosem rzekł>
- Jakoż się odnosisz do swego władcy! Okaż mi szacunek, albo publiczna egzekucja!

<wtedy wtrąca się Salatko>

Dobre piwo bo stąd tu najlepsze uprawy chmielu więc i najlepsze piwko! Wypij jeszcze i opowiadaj co tam w Quehati

-Czego się spodziewałeś? Diamentowych miast i drogi odzianej złotem? Każde miasto jest paskudne ze swej potęgi. Tylko osady mogą być jednym z najlepszych rzeczy jakich są. One przetrwają wiecznie gdyż mają swój charakter. Król jak król, zginie albo go obalą.
Kładzie kufel na ladę i gestykuluje ręką. Na co karczmarz bierze kufel i napełnia go do pełna
-Jestem tylko prostym najemnikiem. Nie wiele żądam ale piwa jak najwięcej.

<po całodniowym polowaniu do karczmy przychodzi JacobTab siada przy stoliku w kącie i sprawdza cięciwe łuku>

Spogląda na JackobTab'a i mówi błachliwie.
-Znalazł się myśliwy, nie wiele więcej umie niż zwykły szkodnik. Tylko śmiać się i płakać.

<JacobTab słucha ironicznej gadki Diwex99 i totalnie go olewa wie że to tylko opity pyszałek który kłapie gębą w swojej niedoli śmieje się z tego że nie potrafi czytać i pisac poprawnie>

Spogląda na niego z lekkim uśmiechem i popija piwo.
-Oczywiście głuchy. Znalazł się myśliwy. Skórowania się lepiej naucz, a nie odpoczynek sobie robisz...
Uderza grubym kuflem o ladę wydając głuche echo, nastała lekka cisza. Słuchać tylko szmery i szepty

- Nie do mnie czyn skórowania należy parobku, za obrazę Przywódcy gwardii Króla winien jesteś iść do lochu!

-Język to można zwierzęciu uciąć. I radzę ci szmaciarzu ze mną nie zadzierać...
Wskazał palcem na JackobTab'a

- Naucz się pisać analfabeto a później porozmawiamy

<Molom ocknął się i spogląda na lud ze złą miną>
- Spokój! Twa światłość i pazerność Diwex'ie już nie jednemu dokuczyła. Skończ z tym, albo będę zmuszony uciąć ci język!
<po czym wypija kolejny kufel piwa i wraca do czytania listów>

<KaMaZZ w którym się już gotuje, wstaje od stołu. Bierze kufel z piwem i podchodzi do Diwex'a>
-Jak chcesz piwa, to masz. I nie obrażaj Jacoba.
<Po czym wylewa piwo na głowę Diwex'a, a pustym kuflem sprzedaje mu cios w szczękę. Żeby go ogłuszyć>

<po dwóch dniach spania ocknął się spogląda na lud wstaje i mówi>
Co się stało gdy nie byłem świadomy?
<mówi ze zdumieniem siada w rogu i myśli>

<Spogląda na strażnika swojej osady>
-Diwex myślał że mu obrażać przywódce Łowców i tyle. A i oraz przybył do nas Sadzio. Prawie nic ważnego.

<JacobTab patrzy na KaMaZZ i śmiejąc się z Diwexa> Swój chłop! należało mu się za swe słowa przez byle przewinienie będzie lądował a lochu przypilnuję tego Dobrze wiedzieć że założyciel kednej z lepiej prosperujących osad jest za mną głosem

<Partzy na Jacoba, po czym podchodzi do niego i mówi>
- Co ty na to przywódco abyś zamieszkał w mojej osadzie jako honorowy obywatel. Oraz kiedy następna rekrutacja na łowców ?